Nawet Umberto Eco nie pokusił się o przedstawienie wizji idealnej biblioteki. Ja też tego nie zrobię. Postaram się natomiast wytłumaczyć swój podziw dla ulubionych bibliotek Eca: Sterling Library w Yale i biblioteki uniwersytetu w Toronto.
Przede wszystkim nie pasuje do nich "dziesięć przykazań" antybiblioteki. Otóż biblioteki te:
Znajduje się tam wiele fotokopiarek.
Są to biblioteki, do których z przyjemnością bym poszła. Zwłaszcza do nowoczesnej biblioteki w Toronto. Olbrzymia ilość książek i półek, ciągnące się pomiędzy półkami korytarze, zbiegające się z innymi korytarzami i schodami i windami, wiele pięter i półpięter. W takiej bibliotece można spędzić cały dzień. Oglądać książki, szperać na półkach, a także, gdy jest się zmęczonym, zjeść małe co nieco. Można także skorzystać z fotokopiarki i odbić sobie stronę lub większy fragment książki.
Umberto Eco podkreślił olbrzymią rolę wolnego dostępu do półek. Zgadzam się z nim całkowicie. Nigdy przy przeglądaniu katalogu (nawet tego elektronicznego) nie znajdzie się tak wielu, interesujących pozycji. I jeszcze jedno. Te wspaniałe urządzenia kserograficzne! Ileż czasu one człowiekowi zaoszczędzają. Naturalnie mam na myśli kserowanie zgodne z prawem autorskim. Wykluczam odbijanie całych książek!
Wracam jeszcze do urządzenia biblioteki i sposobu udostępniania zbiorów. Każdy użytkownik tych tytułowych bibliotek posiada kartę biblioteczną. W bibliotece przy wolnym dostępie do półek sam wyszukuje książki. Namagnesowane grzbiety woluminów ( utrudnienie ewentualnej kradzieży) są rozmagnesowywane w chwili ich wypożyczenia, a bibliotekarz czytnikiem skanuje kod kreskowy książki. Reszta to sprawa oprogramowania i komputera. Jakże prosta i przyjemna dla czytelnika procedura! A kradzieże? One niestety były, są i będą. Kradziono olbrzymie księgi przykute łańcuchami do pulpitów. Kradnie się obecnie książki z księgarń samoobsługowych i bibliotek - nawet tych dobrze strzeżonych. Kradzieże będą i za 10 i za 100 lat (tylko czy książka będzie wtedy miała znaną nam dziś postać?)
Oceniam biblioteki w Yale i Toronto z punktu widzenia użytkownika. Trochę inaczej to wygląda ze strony pracownika biblioteki. Bibliotekarz to człowiek lubiący (przynajmniej takie są założenia) porządek, dokładność, systematyczność. Sposób funkcjonowania budzących mój zachwyt bibliotek nie wzbudziłby przypuszczalnie zachwytu bibliotekarza - tradycjonalisty, który w zakurzonym fartuchu broniłby do upadłego starych, dawno zmurszałych nawyków i przyzwyczajeń. Na szczęście takich postaci jest coraz mniej. Współczesny pracownik biblioteki to człowiek wykształcony, obznajomiony z nowoczesnym sprzętem komputerowym i oprogramowanie ułatwiającym życie nie tylko czytelnikowi, lecz przede wszystkim jemu samemu. Taki bibliotekarz to gwarancja biblioteki łatwo dostępnej, z bramami otwartymi dla wszystkich członków wspólnoty, którzy mogą swobodnie z niej korzystać, bez względu na rasę, kolor skóry, narodowość, wiek, płeć, wyznanie, język, stan cywilny i poziom wykształcenia.
Przypisy:
1. Eco U.: Bibliotece. Wrocław 1990.
mgr Katarzyna Braszczok
Kolegium Nauczycielskie w Gliwicach